Zapisy metaboliczne
Możemy doświadczać rzeczy – dotykać ich, słuchać i smakować – tylko dlatego, że jako ciała także
stanowimy część pola odczuwania i mamy własną fakturę, dźwięk, smak.
David Abram "The Spell of the Sensuous", 1997
Przyjmując propozycję napisania tekstu o wystawie Agnieszki Brzeżańskiej "Przodki" w BWA Warszawa pomyślałam, że to ironia losu. Przecież to właśnie z nią rozmawiałyśmy niedawno o systemach władzy, które operują językiem zakłócając nasze doświadczenie środowiska i sztuki. To, co mówimy, widzimy i słyszymy kształtuje nasze odczucia, komunikację i uczestnictwo. Nawet teraz, kiedy czytacie ten tekst, mój głos utrudnia wam samodzielne myślenie o wystawie.
W zachodnim obiegu intelektualnym panuje obecnie zainteresowanie wiedzą przodków, szamanizmem, animizmem, praktykami rytualnymi. Tendencja ta zaznacza się w badaniach naukowych i artystycznych oraz w popularnych, fabularnych narracjach o klimacie. Widać ją także w twórczości Agnieszki Brzeżańskiej, która koncentruje się na „naturokulturze” [1] i jej wpływie na rozwój wiedzy i wierzeń naszych przodków. Tworzywem artystki są rośliny, ceramika, naturalne barwniki tkanin, woda, ziemia, kwiaty i piasek – wszystko to materia, która długo ewoluowała. Jest biomarkerem znaczącym ślady działań Brzeżańskiej w środowisku, na przykład na rzece Wiśle, rozległej oazie bioróżnorodności, po której artystka pływa co roku. Uważa się, że natura zapisana jest w genach. Ale może wpływa na nią także odbiór kultury? Mikrobiologiczni przodkowie, których nosimy, zmieniają się wraz z nami. Zapamiętują nasze traumy, obawy, każde zażycie antybiotyku, każdego burgera, momenty rozkoszy i smutku, życzenia i pragnienia. Regulują się i komunikują. Naukowcy starają się zbadać, co ile pokoleń zmienia się ich kod genetyczny.
W sztuce Brzeżańskiej wyraża się ufność wobec naturalnej samoregulacji organizmów. Artystka gołymi rękami pracuje w tym, co nazywamy pierwotną zupą [2], która wrze i mutuje od milionów lat, będąc ogniwem łączącym naszą glinę, farbę i wodę z wiedzą dawnych kultur. Brzeżańska tworzy na przykład ceramiczne wieka urn, których roślinne, ornamentalne formy odwracają język formalny pradawnych naczyń do przechowywania ludzkich prochów. “Rośliny (…) grają ważną rolę w procesie rozmontowywania heteronormatywności, ponieważ myślenie z roślinami oznacza krytyczną refleksję nad wegetacją, posiadaniem i współpracą, płcią i organami płciowymi w kontekście człowieka i innych bytów” [3]. Granica między martwą materią wewnątrz urny i żywą na zewnątrz zaciera się. Okazuje się, że są ze sobą w kontakcie [4]. W niemal wszystkich kulturach świata wazy uważane są za nośnik opowieści i obrazów przodków. To często jedyne artystyczne świadectwa pozostałe po dawnych kulturach, ideach i historiach.
Motywem wcześniejszych prac artystki był nieustanny przepływ materii, którego źródło biło w wodzie. Ceramiczne modele rzeźbionych fontann w przestrzeni publicznej tryskają strumieniami zdolnymi podmywać organikę struktur. „Choć wszyscy jesteśmy ciałami z wody, przeciekamy i przesączamy się nawzajem, to nie pozwalamy się całkowicie rozpuścić, unicestwić materialnie. Albo raczej odkładamy ten moment: z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, z wody powstałeś, w wodę się obrócisz” [5]. Modele proponowanych przez Brzeżańską fontann podtrzymywały także ekrany smartfonów. „Uszczuplenie bioróżnorodności przez cywilizację techniczną oznacza także uszczuplenie języka. (…) Kiedy coraz to nowe tamy zagłuszają chlupoczącą mowę rzek, a dzikie głosy ziemi skazywane są na niebyt, nasze własne języki także ubożeją i tracą wagę, stając się coraz mniej doniosłe” [6].
Takim płynnym językiem mówią obrazy Brzeżańskiej pokazane na wystawie. Materia nieożywiona, zwierzęta, mikroby przechodzą na jej płótnach metamorfozy, wchodzą ze sobą w interakcje, nie wiadomo czy symbiotyczne, demoniczne, czy może pasożytnicze. Ceramiczne stworki wielkości dłoni (herbaciane zwierzaki towarzyszące osobom w samotności parzącym herbatę) spoglądają na nas niewielkimi mordkami. Wyglądają jak powiększone mikroskopowe obrazy archeonów [7], ich węglowodorowych szkieletów zalegających przez setki lat na dnach oceanów. Uśmiechają się do nas: „Na szali leży historia ziemi, w której uczestniczymy. (…) Koniecznie musimy zyskać i dać sobie nawzajem możliwość zmiany tej historii, opowieści o nieustannym trwaniu, które przebiega w ziemi, w jej tunelach (…)” [8]. Organiczny przepływ ukazany na wystawie "Przodki" wygląda znajomo, bo bierze się z narracji i istot znacznie od nas starszych. Biomarkery pozwalają paleobiolożkom, biochemikom i archeolożkom poznać skład naszych pierwotnych, mikrobowych ekosystemów. Przywodzi mi to na myśl drobne cząsteczki natury i kultury, którymi oddychamy. Może kształtują nas bardziej niż nasze pochodzenie, status, tożsamość. „Mówi się, że kultura zmienia nie tylko nasze umysły, ale także ciała, w których żyjemy” [9]. Symbiotyczne relacje, które nieustannie tkamy tworzą nierozerwalną sieć. „Słowa, które stały się ciałem, mięśnie i kości poruszane nadzieją i chęcią, wiara ucieleśniona w czynach krystalizujących naszą realność (…). A mapy źródła należy wciąż przerysowywać od nowa, wbrew wcześniejszym obawom” [10].
1. „Naturokultura” to termin ukuty w 2003 roku przez Donnę Haraway. Wyraża się w nim przekonanie, że środowiska naturalne i człowieka, istot nieludzkich i ponadludzkich (takich jak duchy, przodkowie, bóstwa) są ze sobą blisko powiązane.
2. „Kiedy światło ultrafioletowe pada na mieszankę wody, dwutlenku węgla i amoniaku, powstaje wiele różnych związków organicznych, w tym cukry oraz zapewne niektóre części składowe białek. (…) zanim powstało życie, musiało dojść do ich akumulacji dopóki oceany nie osiągnęły konsystencji gorącej, rozrzedzonej zupy”. J. B. S. Haldane, The Origin of Life, „The Rationalist Annual”, 1929, s. 3–10.
3. Alex Head, Ricochet – Cultural Epigenetics and the Philosophy of Change, Lja Forlag, Oslo 2021, s. 50.
4. Zgodnie z doktryną hylozoizmu każdy przedmiot jest w jakiś sposób ożywiony. Patrz: David Skrbina, Panpsychism in the West, The MIT Press, Cambridge, MA 2007.
5. Astrida Neimanis, Hydrofeminism: or, on Becoming a Body of Water, [w:] Undutiful Daughters: New Directions in Feminist Thought and Practice, red. Henriette Gunkel, Chrysanthi Nigianni, Fanny Söderbäck, Palgrave Macmillan, London 2012, s. 104.
6. David Abram, The Spell of the Sensuous, Vintage Books, New York 1997, s. 86.
7. Słowo archaea pochodzi ze starożytnej greki, w której ἀρχαῖα oznaczało coś pradawnego.
8. Film Donna Haraway: Story Telling for Earthly Survival, reż. Fabrizio Terranova, 2016.
9. Alex Head, Ricochet, dz. cyt.
10. Sylvia Wynter, w oparciu o cytat z Aimé Césaire’a, 1995.
Carola Uehlken, 3 czerwca 2023
CAROLA UEHLKEN jest interdyscyplinarną kuratorką i artystką-badaczką mieszkającą w Berlinie. Interesują ją sploty żywej i martwej materii oraz liczne (nie)możliwości pojmowania człowieka jako ekosystemu. Przygląda się estetyce performatywnej i językowi sądów, władzy i aparatu administracji, ukazując także ich nieprzyjazne oddziaływanie na zmarginalizowane grupy, gatunki pozaludzkie i infrastrukturę geopolityczną. Nieposłuszeństwo wobec systemów władzy otwiera jej zdaniem nowe drogi odczytania przeszłości i przyszłości. Współpraca i uczestnictwo stają się tu filarem nowych, przedziwnych, fabularnych narracji klimatycznych ukazujących perspektywy krytyczne i osobiste historie w całej ich złożoności. Uehlken doradza przy budowie międzynarodowych kolekcji sztuki, organizuje festiwale artystyczne, warsztaty i wystawy. Wspiera niezależne projekty na przecięciu sztuki, nauki i społeczeństwa. Jest autorką tekstów krytycznych publikowanych w katalogach wystaw i niezależnych mediach.
Zapisy metaboliczne
Możemy doświadczać rzeczy – dotykać ich, słuchać i smakować – tylko dlatego, że jako ciała także
stanowimy część pola odczuwania i mamy własną fakturę, dźwięk, smak.
David Abram "The Spell of the Sensuous", 1997
Przyjmując propozycję napisania tekstu o wystawie Agnieszki Brzeżańskiej "Przodki" w BWA Warszawa pomyślałam, że to ironia losu. Przecież to właśnie z nią rozmawiałyśmy niedawno o systemach władzy, które operują językiem zakłócając nasze doświadczenie środowiska i sztuki. To, co mówimy, widzimy i słyszymy kształtuje nasze odczucia, komunikację i uczestnictwo. Nawet teraz, kiedy czytacie ten tekst, mój głos utrudnia wam samodzielne myślenie o wystawie.
W zachodnim obiegu intelektualnym panuje obecnie zainteresowanie wiedzą przodków, szamanizmem, animizmem, praktykami rytualnymi. Tendencja ta zaznacza się w badaniach naukowych i artystycznych oraz w popularnych, fabularnych narracjach o klimacie. Widać ją także w twórczości Agnieszki Brzeżańskiej, która koncentruje się na „naturokulturze” [1] i jej wpływie na rozwój wiedzy i wierzeń naszych przodków. Tworzywem artystki są rośliny, ceramika, naturalne barwniki tkanin, woda, ziemia, kwiaty i piasek – wszystko to materia, która długo ewoluowała. Jest biomarkerem znaczącym ślady działań Brzeżańskiej w środowisku, na przykład na rzece Wiśle, rozległej oazie bioróżnorodności, po której artystka pływa co roku. Uważa się, że natura zapisana jest w genach. Ale może wpływa na nią także odbiór kultury? Mikrobiologiczni przodkowie, których nosimy, zmieniają się wraz z nami. Zapamiętują nasze traumy, obawy, każde zażycie antybiotyku, każdego burgera, momenty rozkoszy i smutku, życzenia i pragnienia. Regulują się i komunikują. Naukowcy starają się zbadać, co ile pokoleń zmienia się ich kod genetyczny.
W sztuce Brzeżańskiej wyraża się ufność wobec naturalnej samoregulacji organizmów. Artystka gołymi rękami pracuje w tym, co nazywamy pierwotną zupą [2], która wrze i mutuje od milionów lat, będąc ogniwem łączącym naszą glinę, farbę i wodę z wiedzą dawnych kultur. Brzeżańska tworzy na przykład ceramiczne wieka urn, których roślinne, ornamentalne formy odwracają język formalny pradawnych naczyń do przechowywania ludzkich prochów. “Rośliny (…) grają ważną rolę w procesie rozmontowywania heteronormatywności, ponieważ myślenie z roślinami oznacza krytyczną refleksję nad wegetacją, posiadaniem i współpracą, płcią i organami płciowymi w kontekście człowieka i innych bytów” [3]. Granica między martwą materią wewnątrz urny i żywą na zewnątrz zaciera się. Okazuje się, że są ze sobą w kontakcie [4]. W niemal wszystkich kulturach świata wazy uważane są za nośnik opowieści i obrazów przodków. To często jedyne artystyczne świadectwa pozostałe po dawnych kulturach, ideach i historiach.
Motywem wcześniejszych prac artystki był nieustanny przepływ materii, którego źródło biło w wodzie. Ceramiczne modele rzeźbionych fontann w przestrzeni publicznej tryskają strumieniami zdolnymi podmywać organikę struktur. „Choć wszyscy jesteśmy ciałami z wody, przeciekamy i przesączamy się nawzajem, to nie pozwalamy się całkowicie rozpuścić, unicestwić materialnie. Albo raczej odkładamy ten moment: z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, z wody powstałeś, w wodę się obrócisz” [5]. Modele proponowanych przez Brzeżańską fontann podtrzymywały także ekrany smartfonów. „Uszczuplenie bioróżnorodności przez cywilizację techniczną oznacza także uszczuplenie języka. (…) Kiedy coraz to nowe tamy zagłuszają chlupoczącą mowę rzek, a dzikie głosy ziemi skazywane są na niebyt, nasze własne języki także ubożeją i tracą wagę, stając się coraz mniej doniosłe” [6].
Takim płynnym językiem mówią obrazy Brzeżańskiej pokazane na wystawie. Materia nieożywiona, zwierzęta, mikroby przechodzą na jej płótnach metamorfozy, wchodzą ze sobą w interakcje, nie wiadomo czy symbiotyczne, demoniczne, czy może pasożytnicze. Ceramiczne stworki wielkości dłoni (herbaciane zwierzaki towarzyszące osobom w samotności parzącym herbatę) spoglądają na nas niewielkimi mordkami. Wyglądają jak powiększone mikroskopowe obrazy archeonów [7], ich węglowodorowych szkieletów zalegających przez setki lat na dnach oceanów. Uśmiechają się do nas: „Na szali leży historia ziemi, w której uczestniczymy. (…) Koniecznie musimy zyskać i dać sobie nawzajem możliwość zmiany tej historii, opowieści o nieustannym trwaniu, które przebiega w ziemi, w jej tunelach (…)” [8]. Organiczny przepływ ukazany na wystawie "Przodki" wygląda znajomo, bo bierze się z narracji i istot znacznie od nas starszych. Biomarkery pozwalają paleobiolożkom, biochemikom i archeolożkom poznać skład naszych pierwotnych, mikrobowych ekosystemów. Przywodzi mi to na myśl drobne cząsteczki natury i kultury, którymi oddychamy. Może kształtują nas bardziej niż nasze pochodzenie, status, tożsamość. „Mówi się, że kultura zmienia nie tylko nasze umysły, ale także ciała, w których żyjemy” [9]. Symbiotyczne relacje, które nieustannie tkamy tworzą nierozerwalną sieć. „Słowa, które stały się ciałem, mięśnie i kości poruszane nadzieją i chęcią, wiara ucieleśniona w czynach krystalizujących naszą realność (…). A mapy źródła należy wciąż przerysowywać od nowa, wbrew wcześniejszym obawom” [10].
1. „Naturokultura” to termin ukuty w 2003 roku przez Donnę Haraway. Wyraża się w nim przekonanie, że środowiska naturalne i człowieka, istot nieludzkich i ponadludzkich (takich jak duchy, przodkowie, bóstwa) są ze sobą blisko powiązane.
2. „Kiedy światło ultrafioletowe pada na mieszankę wody, dwutlenku węgla i amoniaku, powstaje wiele różnych związków organicznych, w tym cukry oraz zapewne niektóre części składowe białek. (…) zanim powstało życie, musiało dojść do ich akumulacji dopóki oceany nie osiągnęły konsystencji gorącej, rozrzedzonej zupy”. J. B. S. Haldane, The Origin of Life, „The Rationalist Annual”, 1929, s. 3–10.
3. Alex Head, Ricochet – Cultural Epigenetics and the Philosophy of Change, Lja Forlag, Oslo 2021, s. 50.
4. Zgodnie z doktryną hylozoizmu każdy przedmiot jest w jakiś sposób ożywiony. Patrz: David Skrbina, Panpsychism in the West, The MIT Press, Cambridge, MA 2007.
5. Astrida Neimanis, Hydrofeminism: or, on Becoming a Body of Water, [w:] Undutiful Daughters: New Directions in Feminist Thought and Practice, red. Henriette Gunkel, Chrysanthi Nigianni, Fanny Söderbäck, Palgrave Macmillan, London 2012, s. 104.
6. David Abram, The Spell of the Sensuous, Vintage Books, New York 1997, s. 86.
7. Słowo archaea pochodzi ze starożytnej greki, w której ἀρχαῖα oznaczało coś pradawnego.
8. Film Donna Haraway: Story Telling for Earthly Survival, reż. Fabrizio Terranova, 2016.
9. Alex Head, Ricochet, dz. cyt.
10. Sylvia Wynter, w oparciu o cytat z Aimé Césaire’a, 1995.
Carola Uehlken, 3 czerwca 2023
CAROLA UEHLKEN jest interdyscyplinarną kuratorką i artystką-badaczką mieszkającą w Berlinie. Interesują ją sploty żywej i martwej materii oraz liczne (nie)możliwości pojmowania człowieka jako ekosystemu. Przygląda się estetyce performatywnej i językowi sądów, władzy i aparatu administracji, ukazując także ich nieprzyjazne oddziaływanie na zmarginalizowane grupy, gatunki pozaludzkie i infrastrukturę geopolityczną. Nieposłuszeństwo wobec systemów władzy otwiera jej zdaniem nowe drogi odczytania przeszłości i przyszłości. Współpraca i uczestnictwo stają się tu filarem nowych, przedziwnych, fabularnych narracji klimatycznych ukazujących perspektywy krytyczne i osobiste historie w całej ich złożoności. Uehlken doradza przy budowie międzynarodowych kolekcji sztuki, organizuje festiwale artystyczne, warsztaty i wystawy. Wspiera niezależne projekty na przecięciu sztuki, nauki i społeczeństwa. Jest autorką tekstów krytycznych publikowanych w katalogach wystaw i niezależnych mediach.