"Skrajnia"
Klaudia Figura
Zuza Piekoszewska
Zuzanna Piekoszewska, The Base for Little Ones, 2020, own technique: plaster on canvas, paper, corn, pencil, 80x100 cm
Wystawa we współpracy z Galerią Łęctwo, Poznań
Przy pierwszym wrażeniu, termin skrajnia, który określa dokładną wartość jaka jest potrzebna,
aby pojazd lub obiekt mógł swobodnie i bezkolizyjnie przemieścić się po wyznaczonej trasie, nie oddaje dokładnie tego, o czym może być wystawa pod takim właśnie tytułem. Jednocześnie wydawało się niezwykle kuszące, użycie słowa z trochę innego porządku i wypełnieniu go zupełnie nowymi znaczeniami. W tym kontekście „skrajnia” staje się metaforą interpretowania przestrzeni, w której to, co na uboczu, skutecznie dekoncentruje naszą uwagę, zmuszając do zejścia z ustalonej ścieżki i otworzenia się na to, co znajdziemy poza. Wystawa romantyzuje element drogi i podróży, w której to, czego możemy doświadczyć staje się pretekstem do pytania o sens i naturę naszych pragnień.
W pracach Klaudii dominują porozrzucane przedmioty, papiery, stare, pisane ręcznie listy i zeszyty. Artefakty czyjegoś minionego już życia, intymnego bytu, zatopione wśród wysokich traw lub dryfujące w płytkim strumieniu. Zardzewiałe klucze, które kiedyś były synonimem władzy i porządku, teraz leżą bezużyteczne, a tajemnice których skrzętnie strzegły w zamkniętych szufladach, wydają się już nikogo nie interesować. Klaudia tworzy świat, w którym opuszczone ruiny i rozrzucone szczątki, wydają się być dziwnie żywe, nacechowane surrealistyczną energią. Stonowana, czasem wręcz ponura kolorystyka prac, sprawia, że konfrontujemy się z ciszą i pustką, w której nasza własna egzystencja przestaje być czymś nadzwyczajnym. W jednym z obrazów Zuzy, widzimy zanurzony w śniegu szałas, który ledwo trzyma się miotany podmuchami wiatru. To schronienie dla małych owadów, nie różni się za bardzo od tego, które zbudowalibyśmy dla siebie. Licha, prowizoryczna forma obecna jest również w pracy Klaudii, przedstawiającej ścianę starej szopy, której braki w poszyciu uzupełnione zostały słomą. Na wystawie praktycznie nie ma postaci ludzi, chociaż czujemy ich obecność i efekty ich aktywności. W obrazie „Edward” zamiast człowieka widzimy tylko cień starszego mężczyzny z przerzuconym przez ramię kijem. Motyw ten pojawia się również w pracy Zuzy, w której zawieszony w przestrzeni worek, bezpośrednio kieruje nasze myśli na temat ucieczki od dotychczasowego życia. Zredukowana forma tej kompozycji, wymusza poniekąd pytanie o to, co sami chcielibyśmy zabrać ze sobą i co byłoby tą najważniejszą rzeczą. To metafizyczne doświadczenie, stawia każdego z nas w roli włóczęgi, który musi odbyć swoją własną wewnętrzną wędrówkę.
W większości realizacji Zuzy Piekoszewskiej uwidacznia się proces transformacji, trwałości i tego, jak przedmioty zmieniają znaczenie, gdy tracą swoją pierwotną użyteczność. Abstrakcyjne asamblaże artystki przywołują poczucie nostalgii za czymś bardzo prostym, są matrycą pierwszych, dziecięcych doświadczeń z fakturą. Pomimo używania bardzo podstawowych materiałów, jak gips, trawa, nasiona, prace wydają się być bardzo haptyczne. Wystawę przepełnia atmosfera odrealnienia, tak jak byśmy weszli do jakiejś innej strefy, w której rozpoznajemy rzeczy i pochłonięte przez przyrodę przedmioty, ale stają się one teraz wytworami innych energii. Skrajnia pozostaje metaforą przestrzeni, w której niczego nie jesteśmy już w stanie kontrolować i nic nie mogliśmy poradzić na fakt, że przemijamy. Podróż skończona. Witamy w zajeździe wiecznej bezsilności. / Przemek Sowiński
Zuza Piekoszewska
(ur. 1996) Absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu i Akademii Sztuki w Szczecinie. Jej prace pokazywane były m.in. w Zachęcie (2021), BWA Wrocław (2023), GIG Munich (2022), Who is pola/ Pola magnetyczne/ (2024). Tworzy obiekty w których bada połączenia między człowiekiem a naturą, skupiając się przede wszystkim na śmierci i rozpadzie koegzystujących bytów. Zuza ma niezwykły dar wyczuwania rzeczy, które nie są żywe. Formy pozornie zamrożone wciąż wydają się tętnić pewną mikroaktywnością, którą można odczuć tym wyraźniej, im więcej czasu poświęcimy na ich dokładne przyjrzenie się. Wydaje mi się że to nic takiego. Prace Zuzy przywołują jednak wspomnienia i echa podstawowych minionych energii, wywołując to najdziwniejsze uczucie, gdy można uświadomić sobie swoją obecność. Aby zobaczyć ten specyficzny rodzaj emocji w rzeczach, potrzebujesz dystansu. Przedmioty muszą utracić swoją pierwotną funkcję i znaczenie, jakie nadajemy im w codziennym doświadczeniu. Funkcjonują wówczas na granicy dwóch światów – racjonalności i bezużyteczności, życia i odbierania życia. Praktyka Zuzy eksploruje przede wszystkim poczucie przemijania, które nigdy nie kończy się śmiercią.
Klaudia Figura
(ur. 2000) W mojej praktyce artystycznej posługuję się głównie rzeźbą i malarstwem. Często korzystam z tanich i łatwo dostępnych środków: ready-mades, samo wysychającej gliny, żywicy epoksydowej oraz masy nazywanej potocznie zimną porcelaną, która składa się ze skrobi ziemniaczanej i kleju Vikol. Z tej prostej w składzie receptury udaje mi się formować udające droższy materiał obiekty i ornamenty. Lubię pracować również w drewnie, metalu, szkle czy tkaninie. Sympatię do majsterkowania i warsztatowości łączę bezpośrednio z dorastaniem na wsi i potrzebą wykorzystywania wielu środków oraz nauką tradycyjnych rzemiosł. Absorbują mnie historie nawiedzeń, wynaturzeń i wybryków natury zebranych wprost z lokalnych drobnych historyjek zasłyszanych wśród rodziny i znajomych. Sporo inspiracji znajduję też w Internecie, śledząc patoinfluencerów, newage'owe czarownice z TikToka, albo po prostu oglądając krótkie filmiki typu DIY z patentami na drewniano-żywiczny blat stołu. Tworząc, lubię prowadzić formalną grę z widzem — między tym, co prawdziwe i sztuczne, żywe i martwe.
Klaudia Figura, Bez tytułu, 200x300 cm
"Skrajnia"
Klaudia Figura
Zuza Piekoszewska
Zuza Piekoszewska, The Base for Little Ones, 2020, own technique: plaster on canvas, paper, corn, pencil, 80x100 cm
Wystawa we współpracy z Galerią Łęctwo, Poznań
Przy pierwszym wrażeniu, termin skrajnia, który określa dokładną wartość jaka jest potrzebna,
aby pojazd lub obiekt mógł swobodnie i bezkolizyjnie przemieścić się po wyznaczonej trasie, nie oddaje dokładnie tego, o czym może być wystawa pod takim właśnie tytułem. Jednocześnie wydawało się niezwykle kuszące, użycie słowa z trochę innego porządku i wypełnieniu go zupełnie nowymi znaczeniami. W tym kontekście „skrajnia” staje się metaforą interpretowania przestrzeni, w której to, co na uboczu, skutecznie dekoncentruje naszą uwagę, zmuszając do zejścia z ustalonej ścieżki i otworzenia się na to, co znajdziemy poza. Wystawa romantyzuje element drogi i podróży, w której to, czego możemy doświadczyć staje się pretekstem do pytania o sens i naturę naszych pragnień.
W pracach Klaudii dominują porozrzucane przedmioty, papiery, stare, pisane ręcznie listy i zeszyty. Artefakty czyjegoś minionego już życia, intymnego bytu, zatopione wśród wysokich traw lub dryfujące w płytkim strumieniu. Zardzewiałe klucze, które kiedyś były synonimem władzy i porządku, teraz leżą bezużyteczne, a tajemnice których skrzętnie strzegły w zamkniętych szufladach, wydają się już nikogo nie interesować. Klaudia tworzy świat, w którym opuszczone ruiny i rozrzucone szczątki, wydają się być dziwnie żywe, nacechowane surrealistyczną energią. Stonowana, czasem wręcz ponura kolorystyka prac, sprawia, że konfrontujemy się z ciszą i pustką, w której nasza własna egzystencja przestaje być czymś nadzwyczajnym. W jednym z obrazów Zuzy, widzimy zanurzony w śniegu szałas, który ledwo trzyma się miotany podmuchami wiatru. To schronienie dla małych owadów, nie różni się za bardzo od tego, które zbudowalibyśmy dla siebie. Licha, prowizoryczna forma obecna jest również w pracy Klaudii, przedstawiającej ścianę starej szopy, której braki w poszyciu uzupełnione zostały słomą. Na wystawie praktycznie nie ma postaci ludzi, chociaż czujemy ich obecność i efekty ich aktywności. W obrazie „Edward” zamiast człowieka widzimy tylko cień starszego mężczyzny z przerzuconym przez ramię kijem. Motyw ten pojawia się również w pracy Zuzy, w której zawieszony w przestrzeni worek, bezpośrednio kieruje nasze myśli na temat ucieczki od dotychczasowego życia. Zredukowana forma tej kompozycji, wymusza poniekąd pytanie o to, co sami chcielibyśmy zabrać ze sobą i co byłoby tą najważniejszą rzeczą. To metafizyczne doświadczenie, stawia każdego z nas w roli włóczęgi, który musi odbyć swoją własną wewnętrzną wędrówkę.
W większości realizacji Zuzy Piekoszewskiej uwidacznia się proces transformacji, trwałości i tego, jak przedmioty zmieniają znaczenie, gdy tracą swoją pierwotną użyteczność. Abstrakcyjne asamblaże artystki przywołują poczucie nostalgii za czymś bardzo prostym, są matrycą pierwszych, dziecięcych doświadczeń z fakturą. Pomimo używania bardzo podstawowych materiałów, jak gips, trawa, nasiona, prace wydają się być bardzo haptyczne. Wystawę przepełnia atmosfera odrealnienia, tak jak byśmy weszli do jakiejś innej strefy, w której rozpoznajemy rzeczy i pochłonięte przez przyrodę przedmioty, ale stają się one teraz wytworami innych energii. Skrajnia pozostaje metaforą przestrzeni, w której niczego nie jesteśmy już w stanie kontrolować i nic nie mogliśmy poradzić na fakt, że przemijamy. Podróż skończona. Witamy w zajeździe wiecznej bezsilności. / Przemek Sowiński
Zuza Piekoszewska
(ur. 1996) Absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu i Akademii Sztuki w Szczecinie. Jej prace pokazywane były m.in. w Zachęcie (2021), BWA Wrocław (2023), GIG Munich (2022), Who is pola/ Pola magnetyczne/ (2024). Tworzy obiekty w których bada połączenia między człowiekiem a naturą, skupiając się przede wszystkim na śmierci i rozpadzie koegzystujących bytów. Zuza ma niezwykły dar wyczuwania rzeczy, które nie są żywe. Formy pozornie zamrożone wciąż wydają się tętnić pewną mikroaktywnością, którą można odczuć tym wyraźniej, im więcej czasu poświęcimy na ich dokładne przyjrzenie się. Wydaje mi się że to nic takiego. Prace Zuzy przywołują jednak wspomnienia i echa podstawowych minionych energii, wywołując to najdziwniejsze uczucie, gdy można uświadomić sobie swoją obecność. Aby zobaczyć ten specyficzny rodzaj emocji w rzeczach, potrzebujesz dystansu. Przedmioty muszą utracić swoją pierwotną funkcję i znaczenie, jakie nadajemy im w codziennym doświadczeniu. Funkcjonują wówczas na granicy dwóch światów – racjonalności i bezużyteczności, życia i odbierania życia. Praktyka Zuzy eksploruje przede wszystkim poczucie przemijania, które nigdy nie kończy się śmiercią.
Klaudia Figura
(ur. 2000) W mojej praktyce artystycznej posługuję się głównie rzeźbą i malarstwem. Często korzystam z tanich i łatwo dostępnych środków: ready-mades, samo wysychającej gliny, żywicy epoksydowej oraz masy nazywanej potocznie zimną porcelaną, która składa się ze skrobi ziemniaczanej i kleju Vikol. Z tej prostej w składzie receptury udaje mi się formować udające droższy materiał obiekty i ornamenty. Lubię pracować również w drewnie, metalu, szkle czy tkaninie. Sympatię do majsterkowania i warsztatowości łączę bezpośrednio z dorastaniem na wsi i potrzebą wykorzystywania wielu środków oraz nauką tradycyjnych rzemiosł. Absorbują mnie historie nawiedzeń, wynaturzeń i wybryków natury zebranych wprost z lokalnych drobnych historyjek zasłyszanych wśród rodziny i znajomych. Sporo inspiracji znajduję też w Internecie, śledząc patoinfluencerów, newage'owe czarownice z TikToka, albo po prostu oglądając krótkie filmiki typu DIY z patentami na drewniano-żywiczny blat stołu. Tworząc, lubię prowadzić formalną grę z widzem — między tym, co prawdziwe i sztuczne, żywe i martwe.
Klaudia Figura, Bez tytułu, 200x300 cm